OD KOLOSEUM DO EURO


wtorek, 22 maja 2012

EURO-Koloseum


Wzniesienie Koloseum i budowę Stadionu Narodowego dzieli niemal dwa tysiące lat. Oba obiekty przytłaczają ogromem – rozpiętości, wysokości, ilości budulca. Wzniesione z rozkazu cesarza Wespazjana Koloseum miało być największym takim budynkiem swoich czasów, Stadion Narodowy – jednym z najnowocześniejszych (ma konkurować z zachodnimi obiektami sportowymi). Koloseum / Stadion to rzecz odgórnie narzucona jako przedmiot kultu czy dumy, a jednocześnie symbol potęgi suwerennej władzy, czyli siły państwa, które może pozwolić sobie na tak reprezentacyjne przedsięwzięcie.

Oderwana od rzeczywistości społecznej władza Rzymu, nie potrafiąc odpowiedzieć na rzeczywiste potrzeby ludzi, stworzyła mit pilnej potrzeby ośrodka brutalnej rozrywki (Koloseum było w końcu miejscem kaźni ludzi i zwierząt). Stworzenie Stadionu w Warszawie wydaje się naturalnym przedłużeniem tej kolosalnej polityki remedialnej. W mieście, w którym nieustannie eksmituje się lokatorów i brak budownictwa komunalnego, ta budowla całkiem zawłaszcza krajobraz prawego brzegu Wisły. Podobnie jak igrzyska EURO, jego widmo ma za zadanie tłumić napięcia społeczne, zapewniając rozrywkę i zapomnienie. Turniej – jako miniatura wojny – ma scalić naród, dać ludziom pozór przynależności we wspólnocie, możliwość manifestacji.

Owo niby-uczestnictwo, skutecznie zapobiegając realnej zmianie, utrwala zastany porządek. Oba gmachy odwzorowują i utrwalają hierarchiczny podział społeczeństwa. Na trybunach przy samej arenie zasiadali niegdyś przedstawiciele władzy, a na samej górze, na drewnianych ławach, kobiety i niewolnicy. Starannie zaprojektowana budowla miała oddzielne wyjścia dla elit, żeby nie musiały mieszać się z ludem. Stadion Narodowy porządkuje publiczność z podobną sumiennością: jest tu loża prezydencka, strefa vip, dokładny podział na sektory, najtańsze (najgorsze) miejsca i najdroższe (najlepsze); każdy ma swoje miejsce w hierarchii.

Dziś – podobnie jak kiedyś Kaligula i Tyberiusz, którzy czasem przebrani w stroje gladiatorów walczyli z podstawionym przeciwnikiem – niektórzy premierzy ostentacyjnie demonstrują zainteresowanie piłką nożną, a czasem schodzą nawet na murawę.

Przepych i kunszt fasady Koloseum maskuje fakt, że bloki trawertynu ustawione są nierówno. Wydaje się, że fasady kolosalnych budynków przykrywają dużo więcej. W starożytnym Rzymie ustrój społeczny oparty był na niewolnictwie, a budując Stadion-symbol tej niesprawiedliwości zapewne wielu niewolników zginęło. Przy budowie Stadionu Narodowego zmarło trzech mężczyzn. Biało-czerwona fasada: niedopatrzenia, zerwane kosze transportowe, pośpiech, złe warunki pracy; tutaj śmierć robotnika wliczona jest w koszta i gubi się w ogromie przedsięwzięcia.

Kolosalność EURO ma nam przysłonić potrzebę takich rzeczy, jak dobre warunki pracy, losy żłobków, opieka zdrowotna. Zarówno w Warszawie, jak i Rzymie granie na przywiązaniu do symboli/gadżetów i spektaklu ma na celu stworzyć przykrywkę dla oderwania życia od materii. Wydaje się, że najbardziej znaczącą różnicą pomiędzy igrzyskami a mistrzostwami jest to, że w Rzymie w czasie igrzysk rzeczywiście dawano chleb.

WIĘCEJ O EURO 2012: 10czerwca.eu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz